Uhu, fani wiedźmina się zlecieli, to jak cytujemy to arcydzieło, to ja też dorzucę coś od siebie.
***
Jaskier dzielił atrakcyjne kobiety, w tej liczbie i czarodziejki, na przemiłe, miłe, niemiłe i bardzo niemiłe. Przemiłe na propozycję pójścia do łóżka reagowały radosną zgodą, miłe wesołym śmiechem. Niemiłe reagowały w sposób trudny do przewidzenia. Do bardzo niemiłych trubadur zaliczał zaś te, wobec których sama myśl o złożeniu propozycji wywoływała dziwne zimno na plecach i drżenie kolan.
***
— O - powtórzył Zoltan.
— Co? Gdzie? — spytał Jaskier, stając w strzemionach i zaglądając do wąwozu, w kierunku wskazywanym przez krasnoluda. - Niczego nie widzę!
— O.
— Nie pleć jak papuga! Co: o?
— Rzeczka — wyjaśnił spokojnie Zoltan. - Prawy dopływ Chotli. Nazywa się O.
— Aaa…
— Skądże znowu! — zaśmiał się Percival Schuttenbach. - Rzeczka A wpada do Chotli w górze rzeki, kawał drogi stąd. To jest O, nie A.
***
Czym tu tak - wtrącił się Jaskier, węsząc - smakowicie niesie?
- Obiadem - powiedział Yarpen Zigrin. - Mięskiem. Zapytaj, Jaskier, skąd mamy mięsko.
- Nie zapytam, bo znam ten dowcip.
- Nie bądź świnia.
- Skąd macie mięsko?
- Samo przypełzło.
--------------------------------------------------------
Co do Sezonu Burz, to pełna racja. Ta książka to trochę środkowy palec w kierunku fanów wiedźmina. Była na prawdę słaba.